Ratownikom w kopalni Pniówek zabrakło ok. 15 metrów do poszukiwanego górnika kombajnisty
O przerwaniu akcji poszukiwawczej Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia Pniówek, poinformowała w środę wieczorem. W czwartek wstępnie podsumowano trwającą od minionej soboty akcję.
"Od soboty w akcji wzięły udział 133 zmieniające się, pięcioosobowe zastępy ratownicze" - poinformował PAP rzecznik JSW Tomasz Siemieniec. Oprócz ratowników z jastrzębskiej spółki, w poszukiwaniach uczestniczyły zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
20 kwietnia zeszłego roku w wyniku serii wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba było wydrążyć nowy, niespełna 350-metrowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej. Prace trwały kilka miesięcy. W minioną sobotę ratownicy przebili się w rejon katastrofy i rozpoczęli jego przeszukiwanie. W poniedziałek nad ranem odnaleźli ciała pięciu zaginionych - członków zastępu ratowniczego, który po pierwszym wybuchu szedł z pomocą poszkodowanym. W środę odnaleziono szóstego zaginionego - górnika ścianowego.
Ostatnim poszukiwanym jest górnik kombajnista, znajdujący się prawdopodobnie w pobliżu kombajnu ścianowego przy końcu ok. 200-metrowej ściany wydobywczej. Ratownikom udało się spenetrować ok. 185-metrowy odcinek tej ściany. Pracowali w bardzo wysokiej temperaturze, często przebijając się przez zawalone fragmenty ściany i uszkodzoną infrastrukturę; natrafiono także na zalewisko. Z każdym metrem penetracja stawała się coraz trudniejsza. W tej sytuacji zdecydowano o przerwaniu akcji. Jak oszacowano, do przejścia pozostało jeszcze ok. 15 metrów.
"Tym samym kierownictwo kopalni wraca do drugiego zaplanowanego rozwiązania w planie akcji, czyli zatamowania rejonu ściany i wykonanie przecinki z pochylni N-9 bezpośrednio do ściany N-6 w miejsce prawdopodobnego przebywania zaginionego górnika. Drążenie przecinki oraz przygotowanie do kolejnej akcji ratowniczej może potrwać około miesiąca" - poinformował rzecznik JSW.
Wstępnie wyliczono, że przecinka, czyli nowe wyrobisko, którym ratownicy mają dojść do poszukiwanego, będzie miała od ponad 20 do ok. 36 metrów. Jej drążenie rozpocznie się niebawem. Wcześniej ratownicy postawią tamę odgradzającą penetrowaną wcześniej ścianę od pozostałych wyrobisk i zdemontują sprzęt, używany w minionych dniach podczas akcji poszukiwawczej. Mniej więcej w połowie października akcja ma być wznowiona, by bezpiecznie dotrzeć do zaginionego.
Ciała odnalezionych wcześniej pięciu ratowników górniczych oraz górnika ścianowego przewieziono do zakładu medycyny sądowej w celu wykonania sekcji zwłok. Rozpoczął się też proces identyfikacji odnalezionych osób - w tym celu zlecono badania DNA. Do ustalenia dokładnego mechanizmu i przyczyny zgonu ofiar katastrofy będą konieczne dodatkowe badania - histopatologiczne i toksykologiczne.
Prokuratorskie śledztwo wszczęto krótko po katastrofie i jest prowadzone pod kątem art. 163 i 220 Kodeksu karnego. Jak wynika z przyjętej przy wszczęciu śledztwa kwalifikacji, chodzi o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. Art. 220 kk mówi natomiast o niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokuratura nie odpowiada na pytanie, czy komukolwiek przedstawiono w tej sprawie zarzuty.(PAP)
mab/ mark/